Grafik pracy jest dokumentem, którego stworzenie jest obowiązkowe zgodnie z Kodeksem Pracy. Jeśli zatem zatrudniasz pracowników na podstawie umów o pracę musisz tworzyć grafiki pracy na okres minimum miesiąca. W wielu restauracjach tworzone są grafiki na tydzień, a nieraz - co gorsza - z dnia na dzień. Usługa gastronomiczna w kosztach uzyskania przychodu. Przepis art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych nie zalicza do kosztów uzyskania przychodu: „kosztów reprezentacji, w szczególności poniesionych na usługi gastronomiczne, zakup żywności oraz napojów, w tym alkoholowych”. Dlatego każdy wydatek Oprogramowanie dla gastronomii usprawniło organizację w wielu polskich firmach, a każdego roku kolejne firmy gastronomiczne decydują się na jego instalację u siebie. Do współpracy z nami zachęcamy wszystkich, którzy chcą, aby oprogramowanie dla gastronomii było w jak największym stopniu dopasowane do bieżących potrzeb ich firmy. 27 lutego 2023 19:11. Gastro POS to system Point of Sale (POS) stosowany w restauracjach, barach, kawiarniach i innych rodzajach gastronomii. System taki jest zwykle komputerowym programem, który ułatwia zarządzanie finansami i operacjami w obiekcie gastronomicznym. Gastro POS jest ważnym narzędziem w biznesie, ponieważ umożliwia Kurierzy, kierowcy, pracownicy marketów – pracownicy gastronomii „rozbiegli” się po innych branżach. Blisko 200 tysięcy osób – tyle, według szacunków w roku 2020 pracowników gastronomii straciło pracę lub zmieniło formę zatrudnienia. Szef Powiatowego Urzędu Pracy w Zakopanem Jan Gąsienica-Walczak powiedział, że zapotrzebowanie na pracowników w sektorze usług hotelarskich, gastronomii i handlu jest bardzo duże, a Zniesienie obostrzeń i nastanie sezonu wakacyjnego zwiększyło zapotrzebowanie na pracowników w gastronomii i turystyce. Popyt przewyższa jednak podaż: część osób, które w wyniku Wymogi sanepidu dla gastronomii – podsumowanie. Odbiór lokalu przez sanepid wymaga złożenia wniosku, a następnie spełnienia wszystkich regulowanych przez polskie prawo norm, dotyczących wymogów sanitarnych. Odnoszą się one do odpowiedniego przygotowania personelu, wielkości lokalu i jego stanu technicznego, organizacji i urządzenia BHP w gastronomii – poznaj najważniejsze zasady. Nieprzestrzeganie przepisów BHP w gastronomii może bezpośrednio wpłynąć na zdrowie, a nawet życie klientów i pracowników. Brak stosowania zasad może też narazić właścicieli na konieczność zamknięcia lokalu. Dowiedz się, jakie są najważniejsze przepisy BHP w gastronomii. Wokół stołu kelner powinien się poruszać zgodnie z ruchem wskazówek zegara, jeżeli obsługuje gościa z prawej strony. Z lewej strony robi to odwrotnie. Stosowanie kierunków obsługi nie wywołuje odwracania się do gościa plecami, skraca czas i zwiększa wydajność. Goście zawsze mają pierwszeństwo. Pracowników obowiązuje ruch ITjYq. - Rynek gastronomiczny zmienił się nie do poznania przez ostatnie pół roku. Wszystko odbyło się na drodze rewolucji, a nie ewolucji. Choć czuliśmy, że nadchodzą zmiany i zaczęliśmy zajmować się tematami sustainability i przetrwania, to jednak życie zaskoczyło nas jako branże i ponosimy tego konsekwencje: rynek wyczyścił się z restauracji mało wyrazistych i niestabilnych biznesowo – mówi Agnieszka Małkiewicz, prezes FOR Solutions. Kryzys związany z pandemią szybko obnażył wszystkie grzechy branży. W miarę stabilna sytuacja ekonomiczna dawała możliwości istnienia lokalom, które nie zawsze miały przemyślaną strukturę oraz zasady działania. Efektywne zarządzanie Wraz ze wzrostem zachorowań w wielu miejscach na świecie wprowadzono różne obostrzenia. Restauracje zamykano zupełnie lub ograniczano ich działalność. W krótkim czasie przełożyło się to na falę bankructw. Stąd też głównym hasłem i trendem na najbliższe lata w gastronomii oraz turystyce jest efektywne zarządzanie. Dotyczy to zarówno małych rodzinnych firm jak i dużych sieci. Odpowiednie planowanie działań, zarządzanie zespołem, a także dywersyfikacja to częste zagadnienia pojawiające się w międzynarodowych opracowaniach dotyczących walki z kryzysem. Jakość przede wszystkim Dobre zarządzanie nie może jednak odbywać się kosztem jakości usług. W ostatnich miesiącach wiele osób straciło pracę lub obniżono im pensje. W momencie pogorszenia się warunków ekonomicznych ludzie zazwyczaj rezygnują w pierwszej kolejności z tych produktów oraz usług, bez których mogą się obyć. Ważna jest zatem satysfakcja z pobytu w restauracji. – Zauważam wśród gości ewidentną potrzebę normalności. Mimo wszystko nie jest to takie proste, by te normalność udawać, rzeczywistość dla sektora gastronomii jest bowiem miażdżąca. Oazy bazujące na turystach z zagranicy - wypatrują chętnych, a koncepty na otwartym powietrzu serwują w większości bylejakość. Jeden klucz, który chroni w mojej ocenie i daje nadzieję dla wybranych restauracji, to właśnie wysoka jakość i zbudowana renoma. Można powiedzieć, że w Zakopanem mamy tego przykład. Goście potrafią w moim bistro przyjść na śledzika, jak również cztery dni pod rząd jeść kolacje, wszystko opiera się na zaufaniu w jakość tego co robimy. Z tego nie wolno nigdy zrezygnować – stwierdza Wojciech Modest Amaro, Heart by Amaro Zakopane. Kuchenne rewolucje Szybko zmieniające się warunki wymagają sprawnej reakcji. Podczas pandemii wiele lokali gastronomicznych modyfikowało swoje działania. Dostawy stały się wręcz czymś obowiązkowym, ale w wielu przypadkach były one niewystarczające, aby utrzymać restauracje. Niektóre miejsca zaczęły sprzedawać wytwarzane przez siebie produkty: pieczywo, wędliny, pasty, napoje. Okazało się to często bardzo dobrym rozwiązaniem. Małe restauracyjne delikatesy, to też jeden z trendów na przyszłość. W normalnych trybie działania mogą być źródłem dodatkowego dochodu, natomiast w czasie obostrzeń jednym z filarów pozwalających utrzymać biznes. Beata Śniechowska – zwyciężczyni Master Chef, współwłaścicielka i szefowa kuchni w Młoda Polska Bistro & Pianino we Wrocławiu zaczęła od tego rozwiązania, ale musiała dostosować je do lokalnego rynku. – Gdy dowiedzieliśmy się o lockdownie, postanowiliśmy od razu działać. Jako szefowa kuchni zmieniłam szybko menu, otworzyliśmy delikatesy online, jednak mało kto chciał zamawiać rzemieślnicze kiełbasy, spakowane próżniowo zupy, kaczkę czy golonkę. Postanowiliśmy zatem zrobić street food – ale taki, jakiego jeszcze nie było. Wielkie, specjalnie wypiekane dla nas buły, wypełniliśmy po brzegi autorskimi dodatkami w stylu comfort food – pojawiły się wersje z kotletem schabowym, mielonym czy kotletami jajecznymi „niczym z kolonii w Darłówku”. To była prawdziwa rewolucja – mówi szefowa kuchni. Sam rynek dostaw również bardzo się zmienił. Konsumenci mogli wybierać między standardowymi daniami restauracyjnymi, a zestawami do domowego przygotowania. Na rynku diet pudełkowych mocniej zaznaczyły się firmy współpracujące ze znanymi szefami kuchni. Zaś kursy kulinarne z dużym sukcesem przeniosły się online. W czasach kryzysów ekonomicznych wzrasta zainteresowanie przygotowywaniem posiłków w domu, co przekłada się rynek czasopism, książek i programów kulinarnych. Restauracje stają się zaś miejscami, gdzie chodzi się po to by raczej jeść coś wyjątkowego, co jest zbyt pracochłonne lub trudne do przygotowania w domu. A co z fine diningiem? O ile dostawa pizzy czy burgerów nie nastręcza większego problemu o tyle nie da się już w ten sposób zaserwować menu degustacyjnego. W fine diningu bowiem wyjątkowo ważna jest temperatura podania, świeżość, prezentacja wizualna jedzenia, a także atmosfera posiłku. Stąd też obostrzenia związane z pandemią najmocniej uderzyły w lokale gastronomiczne z segmentu fine dining. Sytuacji nie poprawia też kryzys ekonomiczny. Goście dysponują mniejszymi zasobami. Dodatkowo w dobie recesji finansowej wydawanie dużych kwot na usługi luksusowe może być odbierane jako moralnie nieetyczne. W takich sytuacjach znacznie dynamiczniej rozwija się segment, który w Japonii określa się terminem B-kyū gourmet (smakoszostwo klasy B). Idea ta narodziła się po kryzysie ekonomicznym w 2007 roku i początkowo odnosiła się do dobrej jakości jedzenia, ale za rozsądną cenę. Obecnie raczej terminu używa się mówiąc o kuchni bardziej masowej, smacznej, w przystępnej cenie i z silnie zaznaczonym elementem regionalności. W trudnych czasach rośnie też zapotrzebowanie na comfort food. Restauracje fine diningowe będą musiały dokonać rekonstrukcji menu. Taki ruch zrobiła chociażby Noma, która na kilka miesięcy wprowadziła prostą kartę z burgerami i winem. Bezpieczeństwo ponad wszystko Pandemia odbiła swoje piętno również na samym wystroju restauracji. Obecnie nie ma miejsca na przepełnione stolikami kawiarnie czy długie wspólne stoły. To nie jest też dobry czas na serwowanie jedzenia w formie szwedzkiego bufetu. – Bardzo zależy nam na bezpieczeństwie i komforcie naszych gości i pracowników – stwierdza Artur Jarczyński, restaurator prowadzący lokale w Warszawie i Krakowie. – Dlatego przed ponownym uruchomieniem restauracji po okresie zamrożenia działalności, poprosiliśmy panią prof. dr hab. n. med. Anetę Nitsch-Osuch, wojewódzkiego konsultanta ds. epidemii o opracowanie dla nas bardzo szczegółowych zasad funkcjonowania restauracji w reżimie sanitarnym. Nasi pracownicy skrupulatnie się do nich stosują i o to samo prosimy naszych gości – dodaje restaurator. Może się okazać, że część obostrzeń sanitarnych zostanie na stałe, dlatego wprowadzenie dobrych praktyk w tej kwestii ma ogromne znaczenie. – Jako Polacy mamy mniejszy opór przed spotkaniami niż słyszymy z opowieści przywożonych z zachodnich restauracji, gdzie jednak epidemia zebrała znaczeni gorsze żniwo. Aby podkreślić wagę i naszą odpowiedzialność zaczęliśmy wspólnie z aplikacją uświadamiać restauratorów i gości w ramach akcji "Odpowiedzialna restauracja - odpowiedzialni goście – przytacza Agnieszka Małkiewicz. Warto też pamiętać o kwestiach bezpieczeństwa projektując nowe lokale gastronomiczne. W maju i czerwcu głośno było w mediach społecznościowych o holenderskiej restauracji Eten w Amsterdamie, która przyjmowała gości w małych szklarniach, zaś Christophe Gernigon zaprezentował swój klosz Plex Eat pozwalający na bezpieczne i estetyczne spożywanie posiłków. W najbliższym czasie można się spodziewać wielu nowych rozwiązań jeśli chodzi o wystój wnętrz dla branży gastronomicznej. Nowa turystyka kulinarna Ograniczenia w przemieszczaniu się wpłynęły nie tylko na sytuację restauracji, ale także całej turystyki kulinarnej. W szczególności dotknęło to miejsca skierowane do gości z zagranicy. World Food Travel Association prognozuje, że w najbliższych latach znacznie zmieni się turystyka kulinarna. Ze względu na aspekt finansowy młodzi ludzie później zaczną uprawiać ten typ aktywności. Spadnie zainteresowanie produktami oraz usługami ekskluzywnymi. Przewidywany jest też wzrost zapotrzebowania na personalne programy, uszyte na miarę konkretnej osoby. Więcej turystów bowiem będzie podróżować indywidualnie lub w małych grupach. Na znaczeniu zyskają cyfrowe materiały informacyjne oraz aplikacje ułatwiające podróż oraz poszukiwania atrakcji kulinarnych. Co dalej z branżą gastronomiczną? Trudno przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja za kilka miesięcy. Ludzie czekają na powrót do normalności. Sytuacja w jakiej znalazła się branża HoReCa jest sytuacją bez precedensu – mówi Agnieszka Małkiewicz. – Dzisiaj wiele miejsc walczy, aby przetrwać pandemię, są jednak takie, które nie tylko czują się dobrze biznesowo w nowej sytuacji, ale też rosną – dodaje prezes FOR Solutions. – Tuż po ponownym otwarciu restauracji spotykaliśmy się notorycznie z ogromną radością i szczęściem gości, którzy ponownie wrócili do życia, do korzystania z przestrzeni publicznych. Wszystko odbywało się z lekką rezerwą, ale bardzo widoczne było szczęście. Nie odnotowaliśmy jakichkolwiek zmian w zamówieniach. Jesteśmy aktualnie na finiszu najlepszego sezonu w historii naszej restauracji – przytacza zadowolony z wyników Gaweł Czajka reprezentujący restaurację Cały Gaweł z Sopotu. *Autorem tekstu jest dr Magdalena Tomaszewska-Bolałek – badaczka kulinariów, autorka książek, kierownik Food Studies na Uniwersytecie SWPS. Zajmuje się antropologią jedzenia, trendami w gastronomii, turystyką oraz dyplomacją kulinarną. Tekst powstał we współpracy z FOR Solutions – platformą rozwoju biznesu w gastronomii Zapisz się do newslettera AvikoPrzeczytaj takżeMotywowanie załogi: grywalizacjaZobaczJak przyciągnąć i utrzymać dobrych pracowników w branży HoReCaZobacz10 trendów w pokoleniu Z, które powinieneś znać, prowadząc restauracjęZobacz Ukraińcy coraz częściej przestają polegać na zasiłkach czy zatrudnieniu u Polaków, a sami wchodza na rynek ze swoimi usługami Polacy mocno im w tym pomagają, wyposażając w niezbędny sprzęt czy tłumacząc zawiłości systemowe – Jest to bardzo dobry przykład tego, jak przedsiębiorcy zastępują rząd. To oni organizują kursy i szkolenia, a działy kadr doradzają w obszarze obowiązków podatkowych, składkowych oraz administracyjnych, czyli tych najtrudniejszych dla uchodźców – komentuje dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego i ekspert Pracodawców RP Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Część pracodawców już nie tylko zatrudnia Ukraińców, ale też zdecydowanie ułatwia im wejście na nasz rynek pracy. Przykładem jest platforma zbiórkowa Do niej po pomoc zgłosiło się kilkanaście osób będących wyuczonymi masażystami i fizjoterapeutami. Prosili o zorganizowanie zbiórek finansowych, ale przedsiębiorca miał na to inny pomysł. Finalnie zostali wyposażeni kompleksowo w narzędzia do wykonywania wyuczonego zawodu. Ponadto firma wspomogła ich w nauce języka polskiego oraz w organizowaniu realnych zleceń poprzez zaprojektowanie materiałów promocyjnych, umieszczanie atrakcyjnych ogłoszeń w sieciach społecznościowych i na najpopularniejszych portalach aukcyjnych. – Zamiast tradycyjnych zbiórek postanowiliśmy im pomóc w inny sposób. Wyszliśmy z założenia, że zamiast rozdawać przysłowiowe ryby, lepiej dać wędki. I już w ciągu kilku następnych dni te osoby zaczęły przyjmować zlecenia oraz realnie wchodzić na nasz rynek pracy ze swoim wyuczonym na Ukrainie zawodem. Obecnie, po blisko kilku tygodniach obserwacji, widzimy, że radzą sobie u nas coraz lepiej. Praktycznie codzienny grafik zleceń mają wypełniony od rana do wieczora, a klienci polecają ich sobie nawzajem. Co ciekawe, widzimy na rynku już naśladowców tego pomysłu, co nas niezmiernie cieszy – mówi Maciej Kamiński, prezes platformy zbiórkowej Dalsza część artykułu pod materiałem wideo Ponadto przedsiębiorca zorganizował im serię szkoleń nt. prowadzenia legalnej działalności na naszym rynku. Poinformował ich o obowiązkach podatkowych i składkowych wobec ZUS-u. Od tego momentu uchodźcy dopytują o poszczególne formalności, bo nie chcą żyć tylko z zasiłków, a głównie z własnej pracy. Do tego zamierzają u nas rozwijać się zawodowo i społecznie. Czytaj także w BUSINESS INSIDER – Jest to bardzo dobry przykład tego, jak przedsiębiorcy zastępują rząd. To oni organizują kursy i szkolenia, a działy kadr doradzają w obszarze obowiązków podatkowych, składkowych oraz administracyjnych, czyli tych najtrudniejszych dla uchodźców. Pracodawcy w dużej mierze przyjęli na siebie także ciężar realizowania nauki języka, a nawet zapewnienia miejsc do mieszkania czy wyżywienia. Jednak wymaga to systemowego wsparcia i koordynacji działań przez państwo – komentuje dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego i ekspert Pracodawców RP. Zobacz także: Tak wygląda dziś życie w twierdzy Kaliningrad. "Niektórych produktów brakuje, są problemy z transportem" Jak podkreśla Katarzyna Lorenc, ekspert BCC ds. rynku pracy, oprócz tego cieszą proaktywne postawy pracowników, ale również pracodawców z Ukrainy, którzy przenoszą do nas swoje biznesy. W ten sposób powstają nowe miejsca zatrudnienia dla wszystkich, także dla Polaków. Najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to sytuacja, w której uchodźcy dołączą do grona bezrobotnych. Duży potencjał – Ukraińcy w Polsce wcale nie muszą być postrzegani w kategoriach ludzi, którzy przyjechali tylko po świadczenia socjalne. Ostatnio coraz częściej słyszymy taką narrację od Polaków. Tymczasem uchodźcy wręcz rwą się do pracy, szukają dodatkowych możliwości i zajęć zarobkowych. Nie chcą żyć z zasiłków – przekonuje prezes Kamiński. Z kolei Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, zaznacza, że mamy jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w UE. Decyduje o tym szybkie starzenie się naszego społeczeństwa. W efekcie na rynek pracy wchodzi rocznie o 100 tys. mniej ludzi, niż przechodzi na emeryturę. Przed wybuchem wojny ww. lukę częściowo wypełniali Ukraińcy. Zazwyczaj podejmowali prace, które nie cieszyły się zbytnim zainteresowaniem Polaków. Teraz też tak może być, choć dotarły do nas głównie kobiety z dziećmi, a wyjechało sporo mężczyzn, kierowców i pracowników budowlanych. – Co roku brakuje nam minimum 250 tys. osób do pracy tylko z uwagi na niż demograficzny. Bez pracowników z Ukrainy dotychczasowe wzrosty gospodarcze byłyby niemożliwe. Ich pojawienie się to błogosławieństwo dla wielu branż. Podobnie jak wcześniej, Ukraińcy uzupełnią te miejsca, w których brakuje polskich pracowników – dodaje Katarzyna Lorenc. Zobacz także: Jeden Ukrainiec może zlikwidować rosyjski czołg. "To nie tak trudne, jak się wydaje" Jak przekonuje dr Kolek, napływ uchodźców może spowodować, że pracodawcy znajdą potrzebnych pracowników, zwłaszcza w gastronomii, hotelarstwie czy prostych usługach, np. we fryzjerstwie. Ekspert dodaje, że wśród uchodźców są także lekarze, pielęgniarki, informatycy czy inżynierowie. Takie osoby są niezwykle potrzebne do rozwoju przedsiębiorstw i mogą uzupełnić zespoły pracowników. To wcale nie musi oznaczać rezygnacji z dotychczasowego personelu. Ukraińcy mogą uzupełnić kompetencje, których dotychczas brakowało. – Są takie sektory, w których jesteśmy w stanie wchłonąć ogromną liczbę pracowników, przede wszystkim w medycynie, bo mamy mało lekarzy i pielęgniarek. W związku z tym bardzo dobrze, że ułatwia się im w tej chwili podejmowanie pracy, tym bardziej że przybywa pacjentów, bo uchodźcy też potrzebują opieki zdrowotnej – mówi ekspert z Konfederacji Lewiatan. Konieczne wsparcie Oczywiście nie jest jednak tak kolorowo. Maciej Kamiński zwraca uwagę na największe utrudnienia dla Ukraińców. Często zderzają się oni z naszą administracją i nie wiedzą, co mają dalej zrobić. Zdaniem prezesa platformy zbiórkowej nasz rząd powinien organizować dla nich szkolenia czy warsztaty nt. zakładania własnych firm. To byłoby znacznym ułatwieniem dla tych osób. – Absolutnie konieczne jest systemowe wsparcie państwa, a dotychczas go nie widać. Urzędy pracy już powinny skupić się na uzupełnianiu kwalifikacji uchodźców na potrzeby kadry zawodów deficytowych. Może się to odbywać poprzez realizację oferty kursów i szkoleń przygotowanych dla Ukraińców. Natomiast dzięki współpracy z agencjami zatrudnienia i pracy tymczasowej można wspierać bezrobotnych w wejściu na rynek pracy – mówi ekspert Pracodawców RP. Według Jeremiego Mordasewicza, część środków z Funduszu Pracy powinna trafić na aktywizację zawodową Ukraińców, żeby oni byli produktywni na naszym rynku. Ważna więc jest nauka języka polskiego. Jak zauważa ekspert, sporo uchodźców gromadzi się w woj. lubelskim i podkarpackim. Natomiast musi być większy ruch na zachód kraju, bo przygraniczne tereny nie wytrzymają takiego napływu ludności. – Możemy lepiej przygotować Ukraińców do realiów naszego rynku pracy. Po pierwsze, należy pomóc im w pisaniu CV po polsku oraz wskazać popularne portale i miejsca z ogłoszeniami o pracę, które mają już oferty po ukraińsku. Po drugie, warto wesprzeć ich w nauce języka w codziennych rozmowach, o pracy. Po trzecie, potrzebne jest rekomendowanie osób pracodawcom, jeśli mogą uzupełnić braki kadrowe w danych firmach – dodaje Katarzyna Lorenc. Prezes platformy zbiórkowej mówi, że cieszy go fakt, iż w krótkim czasie udało się wprowadzić na rynek pracy kilkanaście osób, chociaż z punktu widzenia całej gospodarki to ledwie mała kropla w morzu ogromnych potrzeb. Jednak mimo wszystko warto zachęcać przedsiębiorców do tego typu pomocy. I jak zapowiada Maciej Kamiński, firma na pewno na tym nie poprzestanie, bo widzi w tym duży sens, nie tylko gospodarczy, ale też społeczny. – Nasz rynek pracy może odnieść korzyści z napływu Ukraińców. Polscy pracownicy nie powinni się tego obawiać, bo podobne sytuacje miały miejsce w wielu innych państwach. I nic niepokojącego się tam nie wydarzyło. Uchodźcy nie będą zabierać pracy, ponieważ na początek zajmują zazwyczaj niższe szczeble drabiny zawodowej. Ponadto z pewnością nie spowodują