Jeśli czujesz, że nie masz siły żyć, wybierz się do lekarza psychiatry. To konieczne. 2) Niechęć do życia – po diagnozie Jeśli jesteś już po konsultacji z lekarzem psychiatrą, który orzekł, że nie cierpisz na żadne wymagające leczenia schorzenie, możesz skonsultować się z psychoterapeutą.
It is a feeling that conditions will never improve, that there is no solution to a problem, and, for many, a feeling that dying by suicide would be better than living. Most people who feel hopeless have depression, and untreated depression is the number one cause for suicide. People often express hopelessness in statements that they make, such
UMr8g. Rekomendowane odpowiedzi Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...No w sumie jaki sposób ktoś mógłby Ci lepiej pomóc? Mieszkasz sama? Wytrzymaj ten miesiąc, a psychiatrze powiedz, że leki nie pomagają. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...No w sumie jaki sposób ktoś mógłby Ci lepiej pomóc? Mieszkasz sama? Wytrzymaj ten miesiąc, a psychiatrze powiedz, że leki nie pomagają. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów...No w sumie jaki sposób ktoś mógłby Ci lepiej pomóc? Mieszkasz sama? Wytrzymaj ten miesiąc, a psychiatrze powiedz, że leki nie pomagają. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. Myślę ,że terapeutka wybiera drogę na skróty dlatego, że nie "chcesz" pozwolić sobie pomóc, jakkolwiek to zabrzmiało. Mówiąc obrazowo - trudno jest wyleczyć Twoje rany w środku bitwy, podczas gdy Ty chcesz walczyć do końca i wciąż z tych ran płynie krew. Możesz brać leki, które trochę stłumią ból, jak do tej pory. Możesz zrobić.. nie wiem co. Możesz też wycofać się na chwilę w bezpieczne miejsce - dlatego właśnie pytałem o możliwość zamieszkania samej, przynajmniej tymczasowo. Wiem, że to trudne. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. Myślę ,że terapeutka wybiera drogę na skróty dlatego, że nie "chcesz" pozwolić sobie pomóc, jakkolwiek to zabrzmiało. Mówiąc obrazowo - trudno jest wyleczyć Twoje rany w środku bitwy, podczas gdy Ty chcesz walczyć do końca i wciąż z tych ran płynie krew. Możesz brać leki, które trochę stłumią ból, jak do tej pory. Możesz zrobić.. nie wiem co. Możesz też wycofać się na chwilę w bezpieczne miejsce - dlatego właśnie pytałem o możliwość zamieszkania samej, przynajmniej tymczasowo. Wiem, że to trudne. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. Myślę ,że terapeutka wybiera drogę na skróty dlatego, że nie "chcesz" pozwolić sobie pomóc, jakkolwiek to zabrzmiało. Mówiąc obrazowo - trudno jest wyleczyć Twoje rany w środku bitwy, podczas gdy Ty chcesz walczyć do końca i wciąż z tych ran płynie krew. Możesz brać leki, które trochę stłumią ból, jak do tej pory. Możesz zrobić.. nie wiem co. Możesz też wycofać się na chwilę w bezpieczne miejsce - dlatego właśnie pytałem o możliwość zamieszkania samej, przynajmniej tymczasowo. Wiem, że to trudne. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka: Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka: Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?! Merveg Trzeba znaleźć siłę w Sobie. Zbuntuj się wreszcie. Czego całe życie to ty masz być ta pomiatana i zastanawiająca się gdzie się podziać, niech usłyszą wreszcie Twój Głos. Co o tym wszystkim myślisz co Ci robili, co masz do powiedzenia? Jakie żale, jaką złość? Wyrzuć to z siebie tutaj do nas. Masz prawo czuć się na nich wściekła, robili okropnie, trzeba ich za to potępić. A dopiero jak się powie prosto w twarz co się o nich uważa, to można przebaczać i układać z nimi życie, ale muszą wiedzieć co o tym myślisz. I żadnymi próbami samobójczymi tego nie pokarzesz, bo po złych ludziach takie rzeczy spływają, musisz się wkurzyć i z dumą i uniesioną głową powiedzieć że masz ich w nosie i dłużej tego znosić nie będziesz. Najlepiej obrazuje to ta piosenka: Kiedyś był do tego lepszy klip, no ale trudno. Zbieżność mojego imienia z jego autorką przypadkowa. Jak będziesz chciała to pisz do mnie, jestem do dyspozycji. Mnie też bito i jakoś się z tego pozbierałam, ale zanim do tego doszło byłam bardzo przybita (chodzi mi o nastrój) i na prawdę nie miałam siły na to żeby się pozbierać. Więc jeśli chcesz to Ci pomogę. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. No właśnie rzecz w tym, że nie mam nikogo z poza rodziny, do kogo mogłabym się przeprowadzić... Mam 600 zł renty, co ledwie wystarcza na opłacenie studiów... a gdzie życie i opłata za wynajem czekogolwiek... Dlatego żyję w tym chorym układzie, ponieważ nie widzę innej drogi... Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... karlolinka piszesz o przemocy - raz się naprawdę zbuntowałam, wezwałam nawet policję... Efekt... przed komisarzami rodzina udawała "świętych" a ja płacząca i roztrzęsiona w oczach policjantów, wyszłam na niezrównoważoną emocjonalnie... Kazali mi pokazać rany... tylko że mój wuj jest ochroniarzem i wie, jak bić tak by nie było śladu... Poza tym przemoc psychiczna nie pozostawia fizycznych ran... Poza tym mówienie im prosto w oczy nie pomaga... Próbowałam setki razy... Oni uważają się za kochającą rodzinę i każą mi się cieszyć, że mam "dach nad głową i gdzie spać"... Ta droga, to ślepa uliczka... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. No właśnie rzecz w tym, że nie mam nikogo z poza rodziny, do kogo mogłabym się przeprowadzić... Mam 600 zł renty, co ledwie wystarcza na opłacenie studiów... a gdzie życie i opłata za wynajem czekogolwiek... Dlatego żyję w tym chorym układzie, ponieważ nie widzę innej drogi... Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... karlolinka piszesz o przemocy - raz się naprawdę zbuntowałam, wezwałam nawet policję... Efekt... przed komisarzami rodzina udawała "świętych" a ja płacząca i roztrzęsiona w oczach policjantów, wyszłam na niezrównoważoną emocjonalnie... Kazali mi pokazać rany... tylko że mój wuj jest ochroniarzem i wie, jak bić tak by nie było śladu... Poza tym przemoc psychiczna nie pozostawia fizycznych ran... Poza tym mówienie im prosto w oczy nie pomaga... Próbowałam setki razy... Oni uważają się za kochającą rodzinę i każą mi się cieszyć, że mam "dach nad głową i gdzie spać"... Ta droga, to ślepa uliczka... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... A ten poprzedni terapeuta.. to o nim wspomniałaś w pierwszym poście mówiąc, że pół roku temu urwał się z nim kontakt? Co się wtedy stało? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... A ten poprzedni terapeuta.. to o nim wspomniałaś w pierwszym poście mówiąc, że pół roku temu urwał się z nim kontakt? Co się wtedy stało? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Trzymaj się , nawet nie wiesz jak dobrze , Cię rozumiem mnie też nikt nie chce , i też nie chce mi się żyć , a co do prób samobójczych to planuję dopiero , ale znając moje szczęście to się nie uda ... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Trzymaj się , nawet nie wiesz jak dobrze , Cię rozumiem mnie też nikt nie chce , i też nie chce mi się żyć , a co do prób samobójczych to planuję dopiero , ale znając moje szczęście to się nie uda ... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach A ten poprzedni terapeuta.. to o nim wspomniałaś w pierwszym poście mówiąc, że pół roku temu urwał się z nim kontakt? Co się wtedy stało? Tak, właśnie o niego chodzi... Nie stało się nic... przy pożegnaniu umawialiśmy się na telefon w kwestii ustalenia kolejnego terminu... dzwoniłam, ale nie odbierał, nie odpisywał na smsy... dziś wiem, że jest zajęty... ma pilną pracę i nie chce umawiać się na spotkania, które nie będą systematyczne... dopiero za kilka miesięcy wznowimy kontakt... Przykro mi tylko, że mnie o tym nie powiadomił... musiałam zadzwonić z innego nr by odebrał telefon... -- 18 mar 2013, 20:10 -- a co do prób samobójczych to planuję dopiero , ale znając moje szczęście to się nie uda ... Mnie też się nie udało... różnica polega na tym, że ja żadnej nie planowałam... Poza tym... jeśli już coś planujesz... to może właściwsza byłaby terapia, niż samobójstwo... ? Wiem, że kiepski ze mnie doradca, przecież sama próbowałam, ale mimo wszystko są ludzie, którzy potrafią Tobie (Nam) pomóc... Tylko trzeba w to wierzyć... nawet jeśli to trudne, bo setki razy próbowałeś... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Witam, Przemocy psyhicznej nieda się zobrazować, ale da się udźwiękowić. Powinnaś była lepiej przygotować się do wezwania policji(jakieś nagrania przez dyktafon, cokolwiek), choć oczywiście niewinie Cię, wiadomo że takie decyzje podejmuje się zwykle pod wpływem impulsu... - ale to na przyszłość, najlepiej najbliższą, jeżeli wujek niezaprzestanie robić Ci przykrości. Musisz zadbać przede wszystkim o bezpieczny dom, musisz mieć chociaż jedno takie miejsce, który będzie napawał Cię spokojem, to priorytet. Leki tylko złagodzą ból, nieunicestwią go. Możesz wykorzystać również bunt, który opisał już ktoś parę postów wyżej - wiem, że aktualnie może wydawać Ci się że to Ty jesteś jakimś problemem, bo na Twoje nieszczęście znajdujesz się cały czas w kręgu takich a nie innych osób, ale uwierz mi, wg. 99% użytkowników tego forum to oni mają problem, i Ja napewno pomógłbym Ci gdybym tylko mieszkał gdzieś w Twoich okolicach bo już naprawdę nieraz doświadczałem przemocy w rodzinie, na moje szczęście, nie tej najbliższej. I czuje że, dopóki Ty teraz tego nierozwiążesz w jakiś sposób, ja będę niespokojny o to, czy Wszystko u Ciebie wporządku. Przelałaś na mnie garść swoich zmartwień, czuj się odpowiedzialna za to żeby się ich teraz pozbyć . Wierzę w Ciebie, przeżyłaś już przecież tak wiele, a wciąż stać Cię nawet na głupią emotikonkę z uśmieszkiem post wyżej ;D. Pomodlę się w intencji Twojej, i Twojej rodziny. Pamiętaj; To oni powinni się leczyć - nie Ty, to oni powinni dzwonić z policji do domu, a nie ty z domu na policję. Nie daj się zwariować, nie daj się zrobić z siebie tym, kim są oni, walcz. Pozdrawiam. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony. Zaloguj się Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej. Zaloguj się
zapytał(a) o 08:10 Nie chce mi się już żyć.. wole umrzeć. ? Ech.. nie sądziłam, że kiedykolwiek to zrobię.. pisze o swoich problemach w internecie.. wstydze się, ale już nie wytrzymuje, nie daje sobie rady.. jestem taka samotna i bezradna..Zacznijmy od tego, że mam 14 lat, teraz idę do 2 gimnazjum i mam 3 braci i siostre. W szkole.. jeśli chodzi o naukę idzie mi bardzo słabo, ale jakoś idzie.. może być.. mam tylko jedną przyjaciółkę, teraz są wakacje, a ona wyjechała do rodziny.. siedzę cały czas w domu sama.. nienawidzę swojej matki.. pije.. ostatnio, gdy ojciec (nie jest moim biologicznym ojcem), był w pracy.. ona go zdradziła z naszym współlokatorem... obrzydliwe.. nie powiedziałam o tym tacie. Mama potrafi mnie wyzywać, nawet bić... jest mi bardzo przykro ; (, tata cały czas pracuje.. mama żałuje mi wszystkiego.. np. wróciła ze swoich imienin (pijana) .. tata zapytał się czy chce tortu.. ukroiłam sobie jeden mały kawałek.. a mama rano zaczęła się po mnie wydzierać i wyzywać, że ten tort był dla jej znajomych i że nie miałam prawa go ruszyć.. .. robi ze mnie najgorszą, pomiata mną.. Powiedziała, że nie złożyłam, chociaż złożyłam.. nie pamięta bo była Powiedziała też, że mi nie złoży życzeń na urodziny.. na moje 13 urodziny powiedziała mi, że mnie nienawidzi, zamknęłam się w łazience.. nie wytrzymuje tego. Poza tym uciekam ze wszystkimi problemami w internet... próbuje o nich zapomnieć. Jestem najstarsza z rodzeństwa.. moja siostra (10 lat) i brat (7 lat) "mieszkają" u babci, moją dość naszej matki, mają dość opiekowania się naszym bratem (11 miesięcy).. nawet brat mnie wyzywa (5 lat), że jestem głupia i brzydka. Mama oskarża mnie, że to przeze mnie nie chcą mieszkać w domu.. często się kłócą jak są pijani.. mama zaprasza swoje towarzystwo do domu i siedzą i piją do rana. A ja siedze w pokoju.. zajmuje się bratem i płacze.. i nie piszcie mi że mam iść do pedagoga lub pogadać z jakąś rodzinom. NIE CHCE. Po prostu chce popełnić samobójstwo. Tylko tyle... tylko .. A może to ja jestem chora psychicznie i dramatyzuje.. sama już nie wiem. Przepraszam że tak chaotycznie.. Powiedziała, że nie złożyłam życzeń, chociaż złożyłam.. sorki łzy w tym powiedziała "nie przyjmuje życzeń bez kwiatka" JA SIE NIĄ BRZYDZE. NIENAWIDZĘ JEJ!.. Nie miałam nawet pieniędzy żeby jej kwiatka kupić, poza tym to tylko imieniny.. ona mi na urodziny nawet życzeń nie składa. ;c Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2013-07-14 08:13:52 Odpowiedzi Boże strasznie ci współczuję...Ale nie popełniaj samobujstwa tez kiedyś chciałem to zrobić tez zadałam podobne w końcu powiedziałam o wszystkim przyjaciółce wypłakałam się i jakos przeszło:).Wiem ze twoja przyjaciółka wyjechałai nie możesz sie jej zwierzyćale poczekaj proszę do jej powrotu i porozmawiaj z jeden pomysł co możesz zrobić Możesz z rana jak jeszcze wszyscy będą spali spakowac się i małego brata wziąść go i wyjść z domu najpierw pójść do babci i powiedzieć jej zeby sie nie martwiła możesz u niej zostawić braciszka ale możesz go tez zabrac ze sobą(z czego ja bym radziła go zostawić bo jeszcze może sie przeziębić).Powiedz babcigdzie idziesz ale powiedz tez zeby nikomu nie mówiłaa zwłaszcza pójdziesz w jakieś miejsce ,albo do jakiejś koleżankii zapytaj czy możęsz spędzić u nie cały dzień i wtedy twoją mamę coś tknie i zacznie się martwić:(...Ale proszę cie nie rób głupich rzeczy proszę; nadzieję Ze ci pomoglam i proszę napisz do mnie w wiadomościach czy to pomogło czy nie ok?Trzymaj się:) blocked odpowiedział(a) o 08:16 przenieś się do babci . to chyba jedyne rozwiązanie .a twój prawdziwy tata ? może jemu o tym powiedz djAnalok odpowiedział(a) o 08:24 jesteś młodziutka, po co patrzysz na problemy rodziców ? Trafiłaś do takiej rodziny trudno, najlepiej weź opowiedz pracownikowi socjalnemu jak traktuje cię matka i że dlatego nie chce ci się żyć innego wyjścia nie ma. Pomyśl sobie dlaczego miałabyś się zabijać skoro mafia cię nie ściga, nie masz długów ani nikogo nie zabiłaś. Szkoda twojego życia. Cold one odpowiedział(a) o 08:55 Rozumiem, że nie chcesz trafić do domu dziecka, ale w pewnych sytuacjach (takiej jak twoja na przykład) takie rozwiązanie jest najlepsze Dariaa:D odpowiedział(a) o 08:31 Nie wiem co Ci rodzice też się czasami kłócą ale zaraz zaczynają się śmiać z całej sytuacji i jest gdy twoja mama nie jest pijana to da się z nią pogadać(jest taka chwila?)Samobójstwo to nie jest z tatą (przybranym) nie możesz o tym pogadać(dała byś radę się z nim dogadać?)A propo tego wspólokatora oni to robili na twoich oczach?Ile twoja mama ma lat że się zachowuje jak nastolatka?Masz jeszcze całe życie przed sobą,jestem o rok starsza ale nigdy nie miałam takich myśli. ana19912 odpowiedział(a) o 08:51 Powiedz o tym ojcu i przenieś się do kogoś z rodziny. Ta matka jest...Zresztą nie ważne. Zapomnij o niej. PaskalQ odpowiedział(a) o 08:52 Zamieszkaj u babci lub powiedz cioci,wujkowi co ci robią w domu ... blocked odpowiedział(a) o 09:07 Jednym słowem: patologia. Gdyby Cię matka biła następnym razem to zadzwoń na policję albo Niebieską Linię, tylko tak po kryjomu. Brat cię przezywa dlatego, że chce jakoś tą sytuację odreagować. Na pewno nie popełniaj samobójstwa. Zadzwoń do przyjaciółki i powiedz, że chcesz natychmiast pogadać o czymś ważnym. Jak rodzice będą się kłócić to wyjdź z braćmi na spacer. Powodzenia i trzymaj się! cześu odpowiedział(a) o 09:16 Nie popełniaj samobóistwa nie warto też kiedyś chciałem ale nie warto przed tobo jeszcze całe życie spakuj się i uciekaj puki można. Wyrazy wspułczucia wella121 odpowiedział(a) o 09:20 musisz koniecznie wyprowadzici sie od rodzicuw i poprawici oceny ici do babci no ja myslała bym szczerze o zabujstwie ale to ja a tobie radze wyprowacke do babci izaczencie wszstkiedo od nowa uwierz niechcesz sie zabijaci znajci zaufanom osobe ktura dobierze twojej matce prawa do opieki rodzicielskiej szkoda rze ktosi tak młody jak ty musi dosiwiatczaci takiego cierpienia bobr odpowiedział(a) o 08:59 zawsze możesz zgłosić to na policje i Ci pomoże opieka społeczna i kurator może cie przydzieli do babci to w sumie jedyna nadzieja... ojejj :( współczuję ci tak , że się wzruszyłam jestem strasznie wrażliwa na takie sytuacje :( porozmawiaj z tatą i z babcią może z jakąś rodziną to było by najlepsze rozwiązanie nie popełniaj samobójstwa ! zostawisz wtedy małego braciszka tego 11 miesięcy tak naprawde tylko on ma ciebie jakby nie ty nie chcę mysleć co by się stało ! następnym razem jak matka będzie cię bić zadzwoń po policje niech ją zabiorą nawet do więzienia bo tak nie można powiedz tacie o tym ,że go zdradziła może zdołacie się przenieść do kogość i zostawić ją i zapomnieć o tamtym miejscu :( może przenieśecie sie z bratem do babci ? napewno wam pomoże :) twoją matkę powinni pozbawić praw ! zadzwoń po policje ! albo zabierz jej pieniądze żeby już niekupowała papierosów i wódki bo pewnie też pali ? pieniądze schowaj . jak będzie trzeźwiejsza to spróbój z nią porozmawiać , nie sprzeciwiaj się z nią nic nie mów jak jest pijana wtedy może cię nie daj Boże uderzyć czy coś ! :( w razie coś pisz do mnie pomogę :') :)Pozdrawiam i wierzę , że wszystko się uda :) RUBlNEK odpowiedział(a) o 09:43 Wiesz co, ja gdybym miała taką matkę, to bym się zabiła. Nie no, może poradź się pedagoga szkolnego w tej sprawie. On na 100% lepiej wie ode mnie jak ci pomóc, poza tym on właśnie od tego jest, aby pomagać. Moją mamę też jej matka nie nawidzi, wyrzekła się jej i mieszka z nami (jej dziećmi) jest rozwódką, jakoś sobie radzimy, chociaż kasy na przyjemności brak. Ehh, a może też wyprowadź się do babci? Co z twoim biologicznym ojcem? .__. On też jest chyba rodzicem ... Eh, a ten twój "ojczym" nie widzi w tym nic złego , że pije? Bo dla mnie to troche dziwne ... Kasinaaa odpowiedział(a) o 10:16 Ty nie chcesz się zabić :) Nie szukałabyś tu pomocy!. Może ja nie przeżyłam tego co ty to cię trochę rozumiem. Wiem co to alkoholizm, ciągłe wyzywanie mnie itp. Nie wiem co mogę ci poradzić. A może na prawdę zgłosiłabyś się po jakąś pomoc? Każde miejsce chyba lepsze niż taki dom! Pomyśl o malutkim braciszku, który cie potrzebuje. Z tego co widzę tata jest w miarę ok. może to z nim powinnaś porozmawiać? powiedzieć, że masz dość? a może chcesz także wynieść się do babci? pamiętaj, że życie masz tylko jedno, możesz je jednym czynem spieprzyć, ale też właśnie ty możesz uczynić je pięknym ! kochana ... nie martw się naprawdę ja jak mam problemy to wypożyczm jakąś książkę i zatapiam się w jej świat wtedy wszystko staje się leprze ( tylko jakąś przyjazną ) rozmawiaj dużo z tatą i dużo pisz i dzwoń do swojej najleprzej przyjaciółki . 3maj się naprawdę myślę że ci to pomoże ... :) możesz jeszcze zamieszkać u babci to ci pomoże . Mówię ci wyjdziesz z tej sytłacji . najpierw zamieszkaj u babci wypożycz książkę i zanurz się w jej świat . dużo się spotykaj z przyjaciółką Pozdrawiam :) ach i jeszcze pomódl się do Boga i chodź do kościoła i ucz się dobrze żebyś w przyszłości miła dobrą pracę Sama tak mam też chce umżeć ale nie wiem skąd wziąść żyletke jestem głupia i brzydka :(((( Rudolf<3 odpowiedział(a) o 20:36 Może Ci to pomoże. Mi też nie chciało się żyć. Czułam się okropnie. Pomogła mi moja przyjaciółka. Spróbuj. Tylko nie odbieraj sobie życia. Poza tym jeśli się nie zabijesz pokażesz mamie że jednak potrafić żyć bez niej. Ludzie najpierw krytykują, potem się śmieją, wyzywają, poniżają. A potem wygrywasz. Udowodnij swoją postawą że jesteś silna i dojrzała, bo umiesz o siebie zadbać. Co do matki... Postaraj się z nią pogadać na spokojnie jak nie będzie pijana i powiedz wprost co Ci przeszkadza. Jak to nie zadziała to dzwoń do kogoś. Nie bój się mówić dorosłym o problemach. Szczególnie takich. Chociaż spróbuj. Motywacja to bardzo ważna rzeczy w życiu człowieka. Jest potrzebna zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Bez motywacji ciężko doprowadzić powierzone nam zadania do końca. W takich sytuacjach przeważnie musimy się do tego zmuszać. Niektóre osoby nie mają z tym problemu i mogą wykonywać zadania bez przekonania odnośnie tego, po co je osoby szukające radości z życia często zniechęcają się, gdy muszą wykonywać zadania, które zupełnie ich nie interesują. Motywacja pojawia się, gdy mamy określony cel, na którym nam zależy. Znajdź w sobie tę motywację. Ja nie mam takich problemów ale bardzo Ci współczuję mam super rodzinę ale i tak mi się nie chce żyć i nie mam pojęcia czemu no ale mniejsza z tym nie odbieraj sobie życia przez błędy swojej matki ona tak naprawdę cię kocha tylko to przez alkohol i to nie jest twoja wina że trafiłaś do takiej rodziny jedni mają lepiej a drudzy gorzej też kiedyś miałam problemy rodzinne nwżn jakie moi rodzice cały czas się kłócili ale się polepszyło potrzebujesz się komuś wyżalić możesz mi bo będziesz wiedziała że nikomu nie powiem i nie będę ciebie oceniała jak masz fejsa czy coś to. Napisz Wiktoria Gawin się nazywam, buźka trzymaj się Uważasz, że ktoś się myli? lub
Katarzyna Janiszewska Poważne zaburzenia emocjonalne, psychiczne wśród nastolatków są z roku na rok coraz częstsze - mówi nam dr Maciej Pilecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Collegium Medicum UJ. Skąd wiadomo, że młody człowiek ma depresję? Że to nie zwykły smutek, przygnębienie, które nastolatkom często towarzyszą? Objawy depresyjne występują u nie mniej niż 30 procent osób w okresie dojrzewania. Pełnoobjawowa depresja dotyka około 5 procent nastolatków. U około 1 procenta depresja może mieć bardzo ciężki, wręcz psychotyczny charakter. Diagnozowanie zaburzeń depresyjnych w okresie rozwojowym jest trudne. Ważny jest pełny obraz kliniczny, spojrzenie na całokształt funkcjonowania nastolatka. Wiele młodych osób mówi np: nie chce mi się żyć, lepiej, gdyby mnie nie było. Dla części to rodzaj reakcji na trudy dojrzewania, przechodzenia z dzieciństwa do dorosłości. Dla innych może być to przejaw głębokiej depresji. Niedoświadczonemu lekarzowi trudno to rozstrzygnąć. Rodzice często na takie wyznania mówią: co ty opowiadasz, masz łatwe życie, zobaczysz, jak dorośniesz, zaczną się problemy. Antoni Kępiński, wybitny krakowski psychiatra uważał, że w życiu człowieka są trzy szczególnie trudne momenty. To okres starości; dla kobiety - okres okołoporodowy; i dorastanie, czyli moment, kiedy w krótkim czasie musimy się przystosować do poważnych zmian w naszym organizmie, psychice, relacjach. Musimy zmierzyć się z tym, że rodzice nie są już dla nas najważniejsi, dostrzegamy nie tylko ich zalety, ale i wady. Z tym, jak bardzo zmienia się nasze ciało, nie zawsze tak, jak byśmy tego chcieli. Modyfikacji ulegają nasze relacje z rówieśnikami. Pojawiają się potrzeby, stany emocjonalne, pragnienia: seksualne, związków miłosnych, których wcześniej nie doznawaliśmy. I pewnego rodzaju trudności adaptacyjne, bunt, kwestionowanie autorytetu rodziców, są czymś naturalnym w procesie dojrzewania. Kępiński na określenie takich właśnie objawów towarzyszących dojrzewaniu używał pojęcia depresji młodzieńczej. Często osoby, które nie przechodzą tego rodzaju kryzysów w wieku młodzieńczym, mają poważne problemy później. Mam wrażenie, że jako społeczeństwo podążamy w jakimś bardzo niebezpiecznym kierunku Depresja w okresie rozwojowym może być więc zarówno ciężką chorobą wymagającą leczenia farmakologicznego, jak i bliską normie reakcją na trud dojrzewania. Jeśli dziecko mówi: „nie chce mi się żyć”, jak reagować? Od razu iść z nim do lekarza? Czy wystarczy porozmawiać? Takich sygnałów nie można lekceważyć. Od kilkunastu lat obserwujemy spadek częstości zgonów dzieci i nastolatków z powodu chorób somatycznych. Natomiast wskaźniki śmierci samobójczych utrzymują się na tym samym poziomie, a według niektórych statystyk wręcz wzrastają. Samobójstwa stanowią drugą przyczynę zgonów - po wypadkach - w tej grupie wiekowej. To bardzo poważny problem. Zwłaszcza że wielu z tych śmierci można by zapobiec. Nastolatek podejmujący próbę samobójczą rzeczywiście chce umrzeć? Czy jest to rodzaj manifestacji? Jestem bardzo sceptyczny do takich stwierdzeń, że próba samobójcza była jedynie manifestacją. Zdarza się, że młodzi ludzie nie wiedzą, jak się zabić. Wybierają metodę, która dorosłym wydaje się mało poważna. Ale intencja dziecka jest jednoznaczna. I kiedy jeszcze zostaje ono wyśmiane, kolejna próba może już być skuteczna, bo inaczej przeprowadzona. Również niewiedza decydować może o podejmowaniu niebezpiecznych dla życia prób samobójczych przez osoby niechcące w istocie umrzeć. Próby samobójcze podejmowane są też często przez nastolatków niemających objawów depresji, a raczej mniej korzystny rozwój osobowości, skutkujący mało plastycznymi mechanizmami adaptacyjnymi. To jedne z najtrudniejszych przypadków. Wymagają wieloletniej psychoterapii, a pochopna hospitalizacja może wręcz nasilić ryzyko śmierci. Jeden nastolatek powie, że coś go gnębi. Inny zamknie się w sobie. Co powinno rodzica zaniepokoić? Nasza relacja z nastoletnim dzieckiem jest już w dużej mierze ukształtowana, a wpływ na nie ograniczony. Jako rodzice, już tylko ponosimy konsekwencje - dobre lub złe - tego, co zrobiliśmy, bądź czego nie zrobiliśmy wcześniej - od dnia ich narodzin. Michal Gąciarz / Polska Press Bardzo trudno rozpoczynać dialog tam, gdzie on się wcześniej nie toczył. Jeśli nie rozmawiamy z dzieckiem na co dzień, nie możemy liczyć, że nagle zwierzy się nam z myśli samobójczych, problemów emocjonalnych. Zachęcam do uważności i refleksji nad każdą zmianą zachodzącą w naszym dziecku. W wypadku wątpliwości warto skorzystać z pomocy profesjonalisty. Czasem dziecku łatwiej jest porozmawiać z kimś, z kim nie wiąże go bliska, ale skomplikowana relacja. Jest granica wieku, od której mówimy o depresji? 5-latek chyba nie może na nią chorować? Może. Pewien rodzaj depresji został opisany przez angielskiego psychiatrę Rene Spitza, już u dzieci 18-miesięcznych, pozbawionych opieki matki. Depresja u dzieci jest rzadsza i czasami trudniejsza w diagnozie niż u dorastającej młodzieży. Dziecko nie powie, że jest smutne, może za to skarżyć się na nudę, brak energii. Objawem depresji mogą być nie tylko problemy z nastrojem, ale też regresja w zachowaniu. Dziecko traci np. kontrolę nad oddawaniem moczu, cofa się niejako w rozwoju. A młodzież? Jakie ma dziś problemy? Być może mój obraz jest wypaczony, bo częściej rozmawiam z nastolatkami, którzy mają problemy, niż z tymi, którzy ich nie mają. Z mojej perspektywy dojrzewanie staje się w Polsce na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat coraz trudniejsze. Z wielu powodów. Narasta niestabilność relacji rodzinnych. W dużych miastach rozstaje się do 70 proc. małżeństw. Wiele rodzin w teorii pełnych, w praktyce rozbitych jest przez emigrację zarobkową jednego lub dwojga rodziców. Rodzice nie mają czasu dla dzieci, bo bez przerwy pracują. Dotyczy to zarówno tych, którzy mają problemy finansowe, jak i tych, którzy odnieśli sukces życiowy i materialny. Coraz trudniej rodzicom jest doradzać dzieciom w sprawach życiowych, bo te dojrzewają w innym niż znany ojcom i matkom świat. Bliskie relacje rówieśnicze zastępowane są przez relacje wirtualne. Przyjaźnie nadwyrężane są przez rywalizację i częste zmiany szkół. Nieograniczonym możliwościom towarzyszą często nieograniczone oczekiwania. Własne i bliskich. Od lat 80. wzrasta spożycie alkoholu wśród nastolatków. Młodzi ludzie są obecnie też bardzo narażeni na kontakt z narkotykami. Przed 1989 rokiem z narkotykami eksperymentowało 5 proc. nastolatków, dziś ponad 30 proc. Pewna nastolatka powiedziała mi kiedyś, że nie ma koleżanki, która nie otarłaby się o jeden z trzech problemów: samouszkodzenia ciała, zaburzenia odżywiania i używek. Depresja powoduje, że nastolatki sięgają po narkotyki? Czy to używki wywołują depresję? To powiązane ze sobą zjawiska. Osoby ze skłonnością do objawów depresyjnych częściej sięgają po substancje psychoaktywne. Ale narkotyki same w sobie mogą być źródłem poważnych zaburzeń psychicznych: stanów lękowych, depresji, nawet schizofrenii. Zwłaszcza niebezpieczne są tu dopalacze. O odległych skutkach ich używania wiemy niewiele. Może dawniej nastolatki nie miały depresji i anoreksji, bo nie wiedziały, że coś takiego istnieje? Pokolenia różnią się pod względem możliwości adaptowania się do trudnych stanów emocjonalnych, wydarzeń życiowych. Mają też inną wrażliwość na swoje wewnętrzne stany. Ale z perspektywy lekarza, który od dwudziestu lat zajmuje się dziećmi i młodzieżą, muszę z przykrością stwierdzić, że poważne zaburzenia emocjonalne, psychiczne wśród nastolatków są coraz częstsze. Objawem depresji mogą być nie tylko problemy z nastrojem, ale też regresja w zachowaniu. Dziecko traci np. kontrolę nad oddawaniem moczu, cofa się niejako w rozwoju Przed 1989 rokiem w naszym ambulatorium konsultowaliśmy rocznie średnio trzy dziewczynki z objawami anoreksji psychicznej. Teraz jest ich kilka tygodniowo. Dawniej konsultowaliśmy kilku nastolatków z myślami samobójczymi miesięcznie, teraz jest ich kilku dziennie. Mam wrażenie, że jako społeczeństwo podążamy w jakimś bardzo niebezpiecznym kierunku. Badania prof. Jacka Bomby pokazują, że w latach 1981-1985 wśród 20 procent młodzieży obserwowano objawy depresji. W 2009 roku pojawiały się one już u 50 procent uczniów szkół podstawowych i 65 proc. uczniów w zawodówkach. To ogromny wzrost. Coraz więcej dzieci ma problemy psychiczne. Depresja w okresie rozwojowym, nawet jeśli nie nawraca w dorosłości, to w istotny sposób wpływać może na linię życiową cierpiących na nią osób. Jej odległe skutki mogą być obserwowane nawet po kilkudziesięciu latach. Od pewnego czasu zajmujemy się próbą reformy psychiatrii dorosłych. Psychiatria wieku rozwojowego jest w tych rozważaniach prawie nieobecna. Tymczasem wielu zaburzeń psychicznych u dorosłych można by uniknąć, prowadząc profilaktykę i leczenie w pierwszych dekadach życia. Można uniknąć depresji? Najbardziej prawdopodobny model rozwoju cięższych postaci depresji wskazuje na znaczenie dwóch czynników: predyspozycji genetycznych i przewlekłego stresu w okresie wczesnego dzieciństwa. Depresja w tym ujęciu jest zaburzeniem biologicznych mechanizmów radzenia sobie ze stresem. Rzetelne badania naukowe dowodzą, że nawet najbardziej podstawowa profilaktyka może wpływać na obniżanie się ryzyka rozwoju zaburzeń depresyjnych. Profilaktyka zaburzeń psychicznych rozpoczynana może być już w pierwszych tygodniach życia dziecka poprzez np. wzmacnianie więzi z rodzicami, wspieranie rodziców w trudzie opieki nad małym dzieckiem. W wielu krajach to istotny fragment psychiatrii wieku rozwojowego. U nas prawie nieobecny. Często rozmawiając z nastolatkami z objawami depresyjnymi, myślami samobójczymi, mam wrażenie, że rozmowa ta spóźniona jest o kilka, jeśli nie kilkanaście lat. Leczenie depresji u młodzieży i dorosłych różni się? Podstawowa różnica jest taka, że w przypadku dzieci i nastolatków największe znaczenie ma psychoterapia i terapia rodzin. Leki stosowane są, gdy objawy depresji są bardzo nasilone lub psychoterapia jest nieskuteczna. W stanach zagrożenia życia z powodu myśli i tendencji samobójczych niezbędna bywa hospitalizacja.